Owoce z 80-letnego sadu
Kto przypomina sobie jedno z najmilszych i najbardziej emocjonujących wydarzeń z okresu dzieciństwa? Czy nie był to wypad z grupą kolegów do sadu sąsiada! Pójście „na szaber”, „grandę” lub „pachtę”, jak to się określało w zależności od regionu kraju, kiedy jabłka, śliwki, gruszki czy inne owoce były jeszcze niedojrzałe, to jedno z tych wspomnień, które każdego napawają rozrzewnieniem.
W naszym gospodarstwie znajduje się sad właśnie taki jak z dawnych czasów. Głownie to stare odmiany jabłoni już nie sadzone w naszych czasach takiej Kosztela, Papierówka czy Malinówka.
Niczym nie przypomina tych ciągnących się po horyzont rzędów regularnie przyciętych, skarłowaciałych drzewek owocowych, które zaczynają dominować w krajobrazie rolniczym w wielu miejscach w Polsce. Nasz sad składa się z wysokopiennych, starych drzew, rosnących za domem gospodarza lub wokół niego. Jest pełny Renet, Koszteli, Kongresówek oraz innych starych odmian jabłoni, grusz, śliw, brzoskwinie, czereśni i wiśni, porzeczek i malin.
Rozwija się w nim specyficzny mikroklimat warunkujący wy-stępowanie wielu gatunków roślin, zwierząt i grzybów. Pnie i gałęzie porastają mchy i porosty, zakamarki kory zasiedlają liczne, pożyteczne dla nas owady, pod drzewami rosną zioła i kwiaty, które dodatkowo przyciągają do sadu zapylacze (np. pszczoły i trzmiele) oraz różnych innych naturalnych sprzymierzeńców.
Stare odmiany nie zawsze są tak samo wydajne jak nowe, ale są one znacznie mniej wymagające, bardziej odporne na choroby i ataki owadów. Dzięki temu w ich utrzymaniu nie musimy stosować żadnych środków ochronnych, nawet tych BIO, co sprawia, że pochodzące z nich owoce są zdrowe i niepowtarzalnie smaczne.